niedziela, 13 maja 2018

W rzece życia

Wartki strumień rzeki stał się już raz przyczynkiem do refleksji, o czym możecie przeczytać TUTAJ. Było tak i tym razem podczas majowych wypadów ogródkowo – działkowych. Technicznie, na pierwszy rzut oka, cała sytuacja wyglądała niepozornie. Leśny strumyk, czwórka dzieci i tyleż samo dorosłych. Do tego dźwięki lasu bezpardonowo przerywane okrzykami radości, beztroskim chichotem  i matczynym „ała! Przecież mi powykręca nogi!”. Musicie bowiem wiedzieć, że strumień ze  źródlaną wodą jest co najmniej wielce lodowaty. Ja nie wytrzymuję bólu, wyskakuje na pomost i patrzę…
Ostatnio kilka razy w necie, widziałam takie zdjęcia misek. Plastykowe miski z całkiem prawdziwymi liśćmi, z kamieniami, ściółką leśną i może nawet z najprawdziwszą brudną ziemią, mokrą kałużą i piaszczystym piaskiem. Wyglądało ekstra. Dzieci mogą sobie do tych misek wejść. Wyobrażam sobie, że nawet pozwala się im wejść tam na bosaka ba, nawet na tym to wszystko polega! Rodzice płacą za taką mozliwość obcowania z fragmentem lasu, łaki, czy innego ogródka.


Więc siedzę nad leśną zimną rzeką. Widzę już oczyma wyobraźni, jak ktoś nalewa trochę tej najprawdziwszej rzeki do kolorowej miski. Żeby było bardziej realistycznie, wrzuca tam nawet sporo kostek lodu i … tadaaam! Mamy mini spotkanie z rzeką, w jakiejś przyjemnej sali, do której kleszcze nie zaglądają.
Do plastykowych misek nie zaglądają też mrówki i nie przemknie tam żadna jaszczurka. Nad głową nie zaszumi las. Na kamieniach w misce trudno jest wywinąć orła,a w ziemi próżno szukać mięsistej dżdżownicy. Wszystko jest tam pod kontrolą. Wszystkiego można dotknąć bez grama ryzyka. Śmiem twierdzić, że bez grama takich wrażeń, co to przeszywają do szpiku kości. Bez grama wspomnień, które zostają do starości.

Daleka jestem od krytyki zorganizowanych zajęć dających przestrzeń do sensorycznych doświadczeń. Przeraża mnie jednak zjawisko, w którym realny kontakt z przyrodą wypierany jest przez tego typu formę poznawania świata. Przerażają mnie te wiecznie czyściutkie ręce, stopy, którym nie wolno pokazać się w negliżu, paznokcie, co to nie zaznały ziemistej czarności. Przeraża mnie ta rzeka uwięziona w misce. Sztucznie schłodzona i odarta ze swojego szumu. To jest rzeka w której zaznasz trochę chłodu (jednak bez przesady!), ale nie poczujesz tego przeszywającego zimna, które wykręca nogi w kościach. Nie doznasz ekstremalnego zimna, od którego szczękają zęby. Nie poczujesz też jak niewypowiedzianie przyjemne mogą być promienie słońca, które padają na „gęsią skórę” Twojego ciała , po tym jak odważyłeś się zanurzyć w lodowatej rzece. Z resztą tej lodowatości, nie odtworzysz w misce. Nie odtworzysz tam oporu jakie stawia woda, gdy brniesz w niej po kolana. Nie odtworzysz wiatru i cienia drzew…

Prawdziwa rzeka bywa też nieprzewidywalna. Można na przykład jedną nogą natrafić na zagłębienie w piaszczystym dnie. Taką przygodę miała Ania, która, przy naszej zachęcie, ze sporym wysiłkiem i determinacją, wydostała się z tej rzecznej opresji. I tego też nie odtworzysz w misce! Żadne „super”, „ekstra” powtarzane milion razy, nie dodałoby jej tyle punktów do osobistej mocy. Bo właśnie w tej lodowatej rzece, całkiem przypadkiem i zupełnie nieplanowanie, a także bezpłatnie, Ania poczuła niepokój, a może i strach. A potem najprawdziwszą satysfakcję okraszoną naszym dumnym „poradziłaś sobie!”.

Całe lato przed nami. Mamy do dyspozycji szerokie łąki i lasy. Rwące potoki, kłujące igliwie i gorący piach. Wszystko na wyciągnięcie ręki i bosych stóp. Niech lato wypełni beztroska zabawa. Niech po plecach przebiegnie dreszczyk strachu oddany w hołdzie potężnej Matce Naturze. Niech serce rozpali się tysiącem przeżyć i wrażeń! Wypuśćmy dzieci z misek, niech idą w prawdziwy, najprawdziwszy świat, trochę brudny, czasem cuchnący, a innym razem  cudnie pachnący, szeroki świat.Świat, który zapiera dech w piersiach, potrafi przerażać i odejmować mowę. Świat, w którym można zmarznąć, spocić się, poparzyć pokrzywą i wszystko to przeżyć. Przezwyciężyć czasem siebie i swój strach. Wywrócić, obedrzeć kolano,, a potem powstać i dalej biec... W rzece życia jest wszystko - zapach lasu, pot, brud i łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz