Skuszone
dzisiejszym słońcem, dziarsko maszerujemy do parku. Zupełnie nie wiem, kiedy, zamieniłyśmy
się z Anią rolami: kiedyś ja jej, a teraz ona mnie opowiada, co widzi wkoło.
Kiedy słyszę, z lekka jeszcze niewyraźne „sroka” czy „kawka”, odkrywam z dumą,
że moje gadanie nie poszło w las czy inną puszczę… Ania zatrzymuje się, w
skupieniu zanurza rączkę w swojej kieszeni, po czym z miną zdobywcy wykrzykuje „kamień!
Kieszeń!” Wymachując radośnie pokaźnym kamieniem przed moimi oczami. Ten i
jeszcze jeden skarb w drugiej kieszeni, to pamiątki ze wspaniałego wyjazdu
rozwojowego…
Wszystko trwało
zaledwie kilka dni, wypełnionych wrażeniami po brzegi. Ania wzięła udział w
serii warsztatów rozwojowych, w trakcie których osiągała kolejne stopnie sprawności
motorycznych i manualnych, ćwicząc precyzje ruchów, cierpliwość, siłę mięśni i
charakteru. Codziennie uczestniczyła w zajęciach ogrodniczych (sadzenie
cebulek, podlewanie kwiatków, grabienie i plewienie), rolno – gospodarskich (doglądanie
krów w oborze, zaganianie ptactwa) oraz ogólnoprzyrodniczych (zbieranie,
rzucanie i baczna obserwacja patyków niesionych z nurtem rzeki). Dodatkowo w
pakiecie znalazły się drzemki pod gołym niebem, stołówka „pod chmurką” oraz
nieograniczona swoboda i czas na świeżym powietrzu. Wszystko to całkowicie za
darmo, bez limitów czasowych i… całkowicie niezaplanowane przez nikogo (choć
obserwując Anię niestrudzenie maszerującą, z przerwą jedynie na spanie, podejrzewam,
że ona jednak realizowała jakiś ścisły plan treningowy do maratonu!).
Wyjazd na działkę
umiejscowioną przy gospodarstwie wiejskim oznacza jedno: będzie się działo! Tym
razem przegonił nas powrót chłodu, ale lato przed nami! Póki co, z tego wypadu
Ania przywiozła dwa kamienie, moc wrażeń i jeszcze bogatszy zasób słownictwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz