
U mnie bez postanowień, ale z refleksją i zadumą na ten Nowy Rok. Rok, który bez wątpienia będzie pełen wyzwań, radości, smutku, złości i wszystkiego. Nade wszystko pełen będzie nowego. Jakżeby mogło być inaczej?
Ania nie była jeszcze w kinie ani w teatrze. Marzy jej się pierwszy bal. A mnie wspólne skakanie na skakance i pierwsza wycieczka rowerowa. Nie była jeszcze w wesołym miasteczku i w Bieszczadach. Przed Pawłem jeszcze wszystkie smaki lata i pierwsza łyżeczka przecieranej marchewki. Pierwszy samodzielny krok i ciepły piasek pod stopami. Ukłucie źdźbła trawy i lodowaty dotyk rwącej rzeki na bosych nogach. Pierwsza letnia burza i radosne „ciap, ciap” w kałużach.
To będzie niezwykły rok. Taki był i ten, taki będzie każdy kolejny. Tyle jest jeszcze do przeżycia.
Życzę sobie takiego zadziwienia, z jakim Pawełek codziennie ogląda swoją dłoń. Nie po raz pierwszy, a jednak każdego dnia z niegasnącym zainteresowaniem jakby widział ją pierwszy raz.