piątek, 30 grudnia 2016

Kolejny pierwszy raz

Stópka za stópką dotuptaliśmy do końca roku 2016, po drodze wzmacniając szeregi o parę męskich, niemożliwie uroczych stópek Pawełka. Przegląd całego roku byłby co najmniej niewyobrażalnie przydługi, więc będzie tylko o ostatnich dniach, podczas których mniejsze i większe stópki poczyniły pewne kroki milowe w temacie jamy ustnej. Paweł mianowicie wyhodował zęba jakby na cześć piątej miesięcznicy swych narodzin. Ania natomiast odniosła sukces w zakresie płukania i (tu tkwi cały szkopuł!) wypluwania wody po uprzednim umyciu zębów. Żeby zgrabnie objąć tak zwaną „klamrą” temat ust i stóp pochwalę mego syna za niebywałą wytrwałość w realizacji życiowego (na ten moment) planu wsadzenia stopy do buzi. A w związku z tradycją życzeń noworocznych, życzę i Tobie drogi czytelniku bloga, takiej niezłomności w realizacji zamierzeń…
U mnie bez postanowień, ale z refleksją i zadumą na ten Nowy Rok. Rok, który bez wątpienia będzie pełen wyzwań, radości, smutku, złości i wszystkiego. Nade wszystko pełen będzie nowego. Jakżeby mogło być inaczej?
Ania nie była jeszcze w kinie ani w teatrze. Marzy jej się pierwszy bal. A mnie wspólne skakanie na skakance i pierwsza wycieczka rowerowa. Nie była jeszcze w wesołym miasteczku i w Bieszczadach. Przed Pawłem jeszcze wszystkie smaki lata i pierwsza łyżeczka przecieranej marchewki. Pierwszy samodzielny krok i ciepły piasek pod stopami. Ukłucie źdźbła trawy i lodowaty dotyk rwącej rzeki na bosych nogach. Pierwsza letnia burza i radosne „ciap, ciap” w kałużach.
To będzie niezwykły rok. Taki był i ten, taki będzie każdy kolejny. Tyle jest jeszcze do przeżycia.
Życzę sobie takiego zadziwienia, z jakim Pawełek codziennie ogląda swoją dłoń. Nie po raz pierwszy, a jednak każdego dnia z niegasnącym zainteresowaniem jakby widział ją pierwszy raz.