wtorek, 26 maja 2015

Smok trzygłowy

To mój pierwszy raz! Nigdy w życiu nie byłam jeszcze mamą w Dzień Matki.

Od rana był to dzień niezwykły, pełen nietuzinkowych doświadczeń, których mam zaszczyt być uczestniczką od prawie 10 miesięcy, a to za sprawą całkiem małej istotki o imieniu Ania.
Od rana przeżywałyśmy naszą codzienną przygodę, od budzenia do życia niezwykłego potwora zwanego pralką, przez szaleńczą wyprawę w głąb kołdry, okraszoną radosnymi piskami, aż po kulinarne eksperymenty z brokułem i kalafiorem w roli głównej. Między jedną kupką a drugim "siusiu", zachowując minimum koniecznego zaangażowania, walczyłam o chwilę refleksji nad tym moim macierzyństwem...
I oto jest! Oczyma wyobraźni widzę ogromne cielsko zielone, z którego dumnie sterczą trzy głowy. Tak właśnie, macierzyństwo jawi mi się niczym smok trzygłowy, całkiem podobny do jegomościa, którego kilka razy dziennie oglądamy z Anią w zbiorze wierszy Jana Brzechwy.
Mój symbol macierzyństwa ma jednak oblicza zgoła ciekawsze i nieco mniej bajkowe.
Oto pierwsza głowa poważnie i w zadumie podparta ręką, czy też łapą, przypomina postać psychoterapeuty. To on właśnie konfrontuje mnie bezwzględnie z mymi emocjami, z samą sobą, z całym moim jestestwem, nie patyczkując się przy tym wcale a wcale.
Drugiej głowie nie brak też powagi, choć zamiast kozetki, zerka ona nerwowo w stronę biurka, w którym zasiada niczym prezes wielkiej korporacji. I niczym ów prezes podejmuje setki decyzji od tych banalnych, jak wybór koszulki po te kluczowe, jak szczepić / nie szczepić / jak szczepić? Otoczony chmarą ekspertów i doradców, ostatecznie decyduje sam, garbiąc się czasem pod ciężarem ich wagi.
Trzecia facjata smoka, to część macierzyństwa najulubieńsza. Przyjmuje postać trenera modnego "slow life" ze sporymi elementami treningu kreatywności.

O tym obliczu chcę pisać najwięcej. Bo chociaż "prezes" i "terapeuta" napędzają mój rozwój najbardziej, wybijając mnie wciąż ze strefy komfortu, to jednak kiedy klamki zapadną, kiedy emocje opadną, najwięcej wytchnienia znajduję w widoku tej małej stópki, która dzielnie przemierza świat.

Stópka za stópką...

2 komentarze: