
Miś, o wdzięcznym imieniu Żółtek, został przywieziony w
czasach „pustych półek” aż z NRD. Przechowywany był w worku, czasowo gdzieś w
piwnicy, Przekładany z miejsca na miejsce, upychany tu i tam, przetrwał falę
przeprowadzek oraz tzw. „wielkich porządków”, podczas których pod nóż szły
stare bilety z festiwali filmowych, a nawet żenujące zapiski z okresu szkoły
podstawowej.
„Proszę Państwa, oto
miś!” Chciałoby się
rzec słowami Brzechwy i głosem Piotra Frączewskiego.
Daleko mu wprawdzie do „oldschoolowych” pluszaków,
stylizowanych na stare misie, koniecznie w „starych” wełnianych sweterkach. Ten
oto miś jest stary naprawdę! Wata mu się pozbijała w środku, nos lekko
przekrzywił, a futerko już tylko kolorem przypomina mięciutką kaczuszkę.
To miś, który nie mówi, gdy nacisnąć mu brzuszek, ale
opowiada historię o tym, że mama była kiedyś dzieckiem…
Proszę Państwa, oto miś, którego nie można kupić.