wtorek, 17 listopada 2015

Zaduma nad dumą



Jak każdego dnia szykujemy się do wieczornej kąpieli. Jest w tym element radosnego wyczekiwania i seria rytuałów, jak samodzielne zanoszenie przez Anię ręcznika do łazienki czy przygotowanie lampki nocnej. Bardzo lubię ten moment i nie ukrywam, że w dużej mierze wynika to z wyczekiwanej przeze mnie chwili wytchnienia, gdyż Ania w wannie wymaga jedynie niezaangażowanej obserwacji i zwyczajnego towarzyszenia. Zanim jednak Mały Pływak zanurzy się w wodzie, z wielkim zapałem ciągnie za końce skarpetek, przeciska koszulkę przez głowę i z około 50 procentowym powodzeniem rozpina sobie pieluchę. Nie wiem czy to jakieś szaleństwo, ale naprawdę uwielbiam na to patrzeć! Czuję wprawdzie lekki powiem przerażenia, wlatujący mi do głowy w postaci zdania „gdzie mój malutki dzidziuś?”, ale zaraz potem przychodzi fala dumy, ochlapująca mi twarz równie dumnym uśmiechem.
Dziś, kiedy Ania z własnej inicjatywy zawraca z ręcznikiem, żeby zabrać jeszcze pieluchę, a duma rozpiera mi klatkę piersiową, przypominam sobie o pojęciu „naches”, które oznacza bezinteresowną radość lub dumę rodziców z osiągnięć dzieci[1]
Choć pochylam się mocno, wytrzeszczam ślepia, wspinając się na wyżyny autorefleksji i osobistego wglądu, to nie wiem, doprawdy nie wiem, czy ta moja duma to jest to piękne, choć niewystępujące w językach anglosaskich pojęcie „naches”. Wiem natomiast, że chcę się podzielić tą radością i dumą. I chcę też napisać, że kiedy Ania po wtuleniu twarzy w ramię tatusia, zaraz potem szybciutko i mnie obdarza tymże czułym gestem, to jestem dumna z tego wyrazu miłości i rodzącego się poczucia sprawiedliwości w jej obdarowywaniu. Jestem dumna z Ani, jako kogo? (parafrazując pytanie Jacka Santorskiego). Hmmmm… jestem dumna z niej, jako osoby, którą jest i staje się. Jestem dumna jako matka i wzruszona tą dumą, która bez Ani przenigdy nie stałaby się moim udziałem. 



[1] Więcej na ten temat w felietonie Jacka Santorskiego: http://fathers.pl/radosc-rodzica-duma-mentora/

3 komentarze: