czwartek, 30 marca 2017

List do M.

Wiosna przyszła, choć w tym roku wydaje się być cokolwiek nieśmiałą panienką. Ja też z pewną dozą nieśmiałości piszę kilka śmiałych refleksji w związku z tym, że kilka bliskich memu sercu kobiet niebawem przywita na świecie całkiem nowe potomstwo…
Droga przyszła Mamo, oto kilka skromnych wskazówek, przed zastosowaniem, których koniecznie musisz skonsultować się z Własnym, Całkowicie Nowym, Małym Człowiekiem:
1.    Towarzyszenie dziecku w rozwoju (przez niektórych szumnie nazywane WYCHOWANIEM) jest jak zdobywanie najpiękniejszych szczytów górskich – bez opcji wjazdu kolejką. Obiecuję Ci niezapomniane widoki! Przeżycia, które trudno opisać słowem, a które z pewnością dotkną Twojego serca. Jeśli jednak kiedykolwiek zdobywałaś szczyty górskie na własnych nogach, pewnie wiesz, że na górę wychodzi się… z dołka. Będzie, więc słodko – gorzko, zabolą plecy, a w powietrzu unosić będzie się zapach kupy. Będzie pot, smród i łzy, ale też radość i wzruszenie.

2.    Jak Ci się przytrafi kupowa eksplozja wszech czasów, to nie ogarniaj tematu całą paczką nawilżanych chusteczek, tylko biegnij w te pędy do łazienki, zdejmij ostrożnie pieluchę i wrzuć do wanny, a najsłodsze, acz wielce obsrane cztery litery dziecka wpakuj pod bieżącą wodę i po kłopocie. Nie zapomnij o kupowej bombie w wannie – przyda się szczelnie zamknięty worek.
3.    Internety to studnia bez dna, w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie dręczące Cię pytania – niestety w tej studni krystaliczna woda źródlana miesza się ze ściekami w różnych proporcjach. Dlatego nie przesadzaj z tą lektura, zwłaszcza, że możesz przypadkiem wpaść w sidła ultraprecyzyjnie wykreowanych potrzeb, które nie istnieją, a które z pewnością mają moc czyszczenia portfela. Poza szczególnymi przypadkami, zostaw Internety, idź do swojego dziecka: obserwuj, bądź uważna, bądź blisko. Wszystko tam już jest. Posiłkuj się czasem głosem Twojego serca. P.S. Jeśli mimo wszystko ogarnie Cie nuda i nie będziesz miała co robić, to nie serfuj w sieci, tylko dzwoń do mnie i powiedz mi, do diaska jak żeś to uczyniła kobieto, że masz nadwyżkę czasu!
4.    Jeśli miałabym Ci polecić jednego przydatnego bloga, to będzie to srokao.pl – ułatwi Ci wybór kosmetyków dla dziecka, które nie zaatakują go lawiną zbędnej chemii. Wierzę, że nie dajesz się nabrać reklamom i złudnej etykiecie „specjalne dla dziecka”.
5.    Dzięki macierzyństwu odkryjesz jedno z najbardziej niedostępnych miejsc na świcie. Nie, nie wyobrażaj sobie dziewiczej wyspy z rajską plażą. Ten zakamarek to szyja twojego noworodka ukryta pod mniej lub bardziej licznymi fałdami, generalnie prawie niewidoczna. Twoim zadaniem będzie dostać się tam, umyć i (to kluczowy moment!) osuszyć! W razie niepowodzenia misji, zaczynają się tam dziać mało ciekawe, ślimaczące się sprawy.
6.    Noworodki płaczą – nie dlatego, żeś oblizała łyżkę bigosu czy spojrzałaś na truskawkę. Płaczą bo to jedyny sposób ich komunikacji. Bo niewygodnie, bo smutno, bo straszno, samotno, bo brzuch, bo kupa, bo gorąco, zimno, bo „niech mnie ktoś przytuli”…. Przytulaj i noś. Jesteś matką przedstawiciela gatunku noszeniaków.
7.    Pamiętaj, masz prawo cieszyć się macierzyństwem. Rób to po swojemu. Jak przyjdzie Ci ochota zjeść paczkę chrupek w łóżku z twoim berbeciem, a do tego (o zgrozo!) nakruszyć niemiłosiernie, to… bawcie się dobrze! Twoja relacja z dzieckiem, to Twoja sprawa. Zobaczysz, może być pięknie!
8.    Jeśli dylemat „co na siebie włożyć” lub tym podobne wydawał Ci się problemem, poczekaj aż przyjdzie Ci ubrać dziecko. Spokojnie, wraz ze wzrostem liczby potomstwa wzrasta poziom luzu we wszystkich tematach.
9.    Możliwe, że przekonasz się, iż tematy „około dzieciowe” potrafią dzielić ludzi niczym różne opcje polityczne. Od dużego kalibru szczepiących i nieszczepiących, po drobniejsze opcje bez smoczka lub „z”, po całkiem bzdurne związane z lalką dla chłopca i frontem „róż wyłącznie dla dziewczyn”. I tu znowu, z każdym kolejnym dzieckiem człowiek nabiera dystansu. Nie emocjonuj się zbytnio. Mnie pomaga bycie ciekawą.
Temat jest, co najmniej niedomknięty, a z pewnością ujęty chaotycznie. No cóż, mój poradnik „Góry. Wolność i przygoda” zawiera bez mała 590 stron. Tyle pewnie zajęłoby wyczerpanie tematu, z pierwszego roku życia dziecka. Wybacz mi jednak kochana, ale takiego posta to mi nikt nie przeczyta.
Rozumiesz, chodzi o poczytność bloga…a tak serio, to przecież nikt jeszcze nie napisał nic o Twoim, Całkowicie Nowym Maleństwie! Pewnie, możesz sięgnąć po dobre książki (polecam Ci szczerze pozycję „Jak wychować szczęśliwe dziecko”), ale będąc, teraz już matką dwojga, nie mam wątpliwości, że najwięcej nauczy Cię ten Maleńki Człowiek. Chciej go tylko przeczytać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz