poniedziałek, 6 lutego 2017

zazdrość o rodzeństwo

Ania za kilka dni skończy 2 i pół roku. Od ponad pół roku jest siostrą. W tym czasie multum razy słyszałam pytanie o to, czy Ania jest zazdrosna o braciszka. Tyleż samo razy szlag mnie trafiał, bo jest to pytanie, które wyprzedziło już nawet równie częste „czy Ania jest grzeczna?” w rankingu na najbardziej beznadziejne pytania na temat moich dzieci.

Nie wiem, doprawdy nie wiem czy Ania jest zazdrosna. Widzę na jej twarzy rozczarowanie, gdy Pawełek budzi się, kiedy my właśnie zaczęłyśmy wspólną zabawę. Dostrzegam na jej twarzy smutek, gdy jej potrzeba skakania z mamą po łóżku nie może być zaspokojona, bo Pawełek właśnie potrzebuje maminego cycusia. Doceniam, że bawi się w swoim pokoju i nie wchodzi do sypialni, gdy ja usypiam Pawełka. Wiem, że kiedy wieczorne karmienie przeciąga się, ona w swoim pokoiku dziarsko próbuje wymknąć się Morfeuszowi, który jednak zabiera ją w senną podróż, zanim ja w końcu przyjdę… Całuję ją wtedy w czoło i jestem z niej bardzo dumna. Jestem dumna za każdym razem, gdy mówi „nie dotykaj mnie Pawełku” dodając na końcu „proszę”. Podziwiam ja, gdy stara się ograniczyć swoje zdenerwowanie do słów „puszczaj” i z lekka groźnej miny, choć wiem, że kiedy Pawełek złapie ją za włosy, jest dużo więcej niż niezadowolona.
Bycie starszym rodzeństwem to wielka i wcale nie łatwa rzecz. Dlatego nie obchodzi mnie, czy Ania jest zazdrosna. To stwierdzenie nic mi nie daje. Nic nie wnosi. Bo jak jest, to co? A jak nie jest? Czy to mi załatwia jakiś temat? A może zamyka?
Więcej daje mi zrozumienie, dlaczego Ania nie życzy sobie, aby jej brat dotykał jej rzeczy. I biada, zaprawdę biada temu, kto spróbuje tłuc jej do głowy, iż trzeba, ba! co najmniej powinno się i absolutnie musisz, dzielić się z braciszkiem. Nie pozwolę, bo widzę, jakie to ważne dla Ani. To jest taki ostatni bastion- obszar, w którym ma jeszcze wpływ i prawo decydowania. Pomagam jej tego bastionu bronić, bo wiem, że przymusem królestwo frustracji bywa wybrukowane. Nie tędy wiedzie droga do chęci dzielenia się.
Dziś pani sprzątająca nasz blok zadała pytanie o zazdrość, a potem szybko dodała pytanie uzupełniające (może pomyślała, że nie pojęłam, bo nie odpowiadam) czy może Ania bije swojego braciszka. Nie, Ania nie bije Pawełka, głaszcze go czasem spontanicznie, lub chwyta za rączkę. Przybliża do niego swoją twarz, jakby chciała być bliżej. Wiem, że będzie jeszcze różnie, wiem, że to nie będzie wieczna współpraca, miłość doskonała i rajska sielanka. Daję im prawo, żeby się szczerze znielubili, ale nie zamierzam się do tej niechęci dokładać różnymi „musisz”, „nie możesz”, „jesteś starsza” i co tam jeszcze ludzkość wymyśliła.
Każdego dnia wiedzę, jak rodzi się zupełnie nowa relacja. Relacja, której lepiej nie przeszkadzać niż nieumiejętnie pomagać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz